Jak złamałem penisa
16.marzec 2017Czasem ludziom zdarzają się naprawdę kuriozalne wypadki. Od samego czytania ciarki przechodzą po plecach. Wyobraź sobie, że miałbyś to przeżyć naprawdę, tak jak się to stało Pawłowi. Jak się mu to udało i jakie to było? Czytaj dalej...
Opowieść Pawła jest oparta na prawdziwych wydarzeniach. Nigdy nie chciał aby się to stało dlatego podzielił się z nami tą historią w nadzieji, że wyciągniecie z niej wnioski...
Wieczór sylwestrowy
Była godzina 20:30, wieczór sylwestrowy. Wraz ze swoją narzeczoną zjedliśmy kolację i poszliśmy na górę do sypialni oglądać telewizję. Nie znaleźliśmy jednak żadnego programu, który by nas zainteresował więc zaczęliśmy się ostro kochać, być może zbyt ostro...
Seks sam w sobie był cudowny, ale kiedy znaleźliśmy się w odwróconej pozycji na jeźdzca coś się stało. Coś strasznego. Usłyszeliśmy tylko dziwny trzask. Mój penis natychmiasł opadł a ja poczułem ogromny ból w okolicy części intymnych. Zaniepokojony wstałem z łóżka i rozświeciłem światło. Bałem się tego, co zobaczę. Światło wypełniło cały pokój, a ja ujrzałem mojego już pięknie spuchniętego, zranionego penisa.
Moje genitalia wyglądały, jakbym przechowywał w jajach wypełniony wodą balon, z którego część właśnie wyciekła do penisa. Aczkolwiek normalnie moja pałka jest skierowana do przodu, jakby pokazywała „CIEBIE, chcę do swej armi!”, teraz była przekręcona w prawo. Penis przestał już aż tak boleć, ale wyglądał okropnie. Na miejscu bólu pojawiła się wielka opuchlizna, niezwykle ciepła i wrażliwa na bodźce, zupełnie jak przy zerwanych ścięgnach. Po sprawdzeniu zawartości zamrażarki znalazłem kilka rzeczy, które nadawały się do przykładania i schłodzenia „rany”. W międzyczasie narzeczona przeszukiwała internet w celu znalezienia czegokolwiek przydatnego, oczywiście całkowicie bezskutecznie.
Po gorączkowych poszukiwaniach usiadła na kanapie i popatrzała chwilkę jak sobie go chłodzę mrożoną fasolką szparagową. Nagle oboje zaczęliśmy się śmiać. Przecież to śmieszne, czyż nie? Złamałem penisa! Nigdy w życiu nie złamałem żadnej kości w ciele, a akurat penis udało mi się złamać, choć nie składa się z kości, ale to szczegół.
Dwadzieścia minut później moja narzeczona zasnęła, ponieważ musiała wcześnie rano wstawać do pracy a i tak nie było już nic, co by w tej chwili mogła na to poradzić. Napisałem więc mojemu koledze, co się mi właśnie stało. „Myślę, że złamałem ptaka. Jest dosłownie fioletowy i teraz nie wiem, czy mam jechać na pogotowie, czy czekać do rana...” napisałem. ”Nie!!!! Nie nie nie nie nie nie” odpowiedział. Czego innego mogłem się spodziewać, był wieczór sylwestrowy a on na pewno był już pijany. Od około 22:55 mój penis wyglądał jakby miał na sobie monokl. Wciąż był spuchnięty. Ten skutek uboczny specjalnie mi nie przeszkadzał, ale miałem nieodparte wrażenie, że się to pogarsza.
Po tym, co preczytałem w kilku artykułach dowiedziałem się, że wagę kontuzji pozna się na podstawie krwi w moczu. Poszedłem więc do toalety, lecz żadna krew się nie pojawiła. Uznałem więc, że najlepiej zrobię kiedy zasnę, a do szpitala wybiorę się następnego dnia rano.
Rano, Nowy Rok
Rano mój siusiak był cały siny. Było można jedno małe miejsce, wielkości złotówki, które nie było fioletowe. Nie było to przyjemne, ale też nie bolało aż tak, jak mogłoby się wam wydawać. Najlepiej pasowałoby tutaj określenie - tępy ból. W tamtej chwili mój penis był ciemnofioletowy a moje jaja jeszcze ciemniejsze. Do szpitala dojechałem już o 8 rano. Był tak naprawdę wielki zgiełk. Na koniec przyjęli mnie na oddział chirurgi, gdzie siostra zapytała mnie z czym przyszedłem. „To trochę krępujące,” powiedziałem. „Myślę, że złamałem penis.”
Ona uprzejmie powstrzymała się od śmiechu i odparła tylko: "Oh... Aha." Nastała niezręczna cisza. Wpisała coś do swoich notatek i wyszła z pokoju. Biedaku,” powiedziała pani doktor, kiedy weszła do środka. „A więc... Chce to pani obejrzeć?” zapytałem. Jako lekarz nie mogła odpowiedzieć nic innego niż „tak”, chociaż pewnie wolałaby oszczędzić sobie tego widoku. Zdjąłem spodnie i pełen obaw pokazałem jej swoje części intymne. „Widziała pani już kiedyś coś takiego?” zapytałem, podczas gdy ona przyglądała się temu z większej odległości. „Nie,” odpowiedziała uprzejmie. Wyglądała na zniesmaczoną, mimo, że starała się to jak najlepiej ukrywać.
Powiedziała, że na chwilę obecną nie możemy nic zrobić, żaden rentgen ani testy nie są potrzebne. Należy poczekać, aż się mój ptak wyleczy sam. Wytłumaczyła mi, że mięśnie wokół penisa zostały przerwane a krew, która w nim krążyła podczas erekcji, nie miała dokąd spłynąć, stąd te siniaki. Wróciłem do domu i większość czasu spędziłem na chłodzeniu swoich genitaliów. Wieczorem wreszcie mogliśmy z narzeczoną świętować nadejście nowego, 2017 roku a ja miałem nadzieję, że na drugi dzień, mój penis będzie już miał normalniejszy kolor. Co tu dużo gadać, nie tak wyobrażałem sobie rozpoczęcie nowego roku...
Jak się to skończyło
Na powrót do normalności czekałem ponad trzy tygodnie. Po tym czasie jego kolor znów był taki jak kiedyś i tylko od czasu do czasu bolał. Miałem nadzieję, że ból również za niedługo zniknie – i tak się stało. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że musieliśmy z narzeczoną czekać aż trzy tygodnie na to abyśmy znów mogli się pokochać. Żebym nie skłamał... Chyba po tygodniu albo dwóch delikatnie (i z sukcesem) masturbowałem się, nie mogłem już wytrzymać...
Dostałem nauczkę i chcę abyście również to zapamiętali: Odwrócona pozycja na jeźdzca (reverse cowgirl), którą kochałem, może być naprawdę bardzo niebezpieczna. Kobiety powinny być bardzo ostrożne, a nie gwałtowne i dzikie, tak jak byliśmy my, aby nie spotkało was to samo, lub być może coś jeszcze gorszego...
Historia Pawła dobrze się kończy, ale w najgorszych przypadkach skutki mogą pozostać na całe życie. Choć penis nie może się całkiem złamać, ponieważ nie ma w sobie żadnych kości, uszkodzeniu mogą ulec ciała jamiste. Zachowaj więc ostrożność podczas tych przyjemnych chwil ze swym partnerem.
[Lil]