Koleżanka z dawnych lat
10.marzec 2022Zawsze byłem nieśmiały w stosunku do kobiet. Odkąd pamiętam, trudno budowało mi się relacje, a kiedy już miało do czegoś dojść… zazwyczaj nie potrafiłem tego wykorzystać...
Aż dziw, że udało mi się znaleźć żonę. Nie wiem zatem co we mnie wstąpiło tego dnia, może nuda? Może kryzys? W każdym razie, historia zaczyna się od wyjazdu mojej Kaśki. Byliśmy już kilka lat po ślubie, i jak to w małżeństwie, układało nam się różnie. Żona postanowiła, że pojedzie w odwiedziny do swojej matki. Miała tam spędzić co najmniej tydzień. Ucieszyłem się. – Tydzień laby – pomyślałem. Piwerko, może jakiś meczyk, dobra książka? – w mojej głowie zaroiło się od planów i możliwości. Musiałem się odstresować. Zalać robaka i odpocząć od Kaśki i mojej pracy, gdzie szef był prawdziwym dupkiem.
Żona wyjeżdżała w poniedziałek, postanowiła jechać pociągiem, a nie samochodem. Jako przykładny mąż odprowadziłem ją na dworzec. Skład był całkiem nowoczesny, bez przedziałów. Jedyny w zasadzie problem stanowiła prędkość z jaką jechał, momentami i 40 km/h! A i jeszcze kulejące wi-fi. Typowa przypadłość polskich pociągów, niby Europa, a nadal wschód… Kiedy w końcu pociąg ruszył, grzecznie pomachałem odjeżdżającej żonie i wróciłem do samochodu. Przed powrotem do domu postanowiłem podjechać do marketu, aby solidnie się zaopatrzyć.
Wybrałem Lidl. Od razu zresztą, skierowałem się do właściwej alejki. Stanąłem, przy ukochanej, przez wielu mężczyzn półce, i zacząłem szukać whisky znanej marki. W mojej głowie zrodził się plan, ot coś mocniejszego na wieczór, doprawione kilkoma piwami. Właśnie zastanawiałem się, czy wziąć trzy ciemne i dwa jasne browary, czy odwrotnie, kiedy usłyszałem głos za plecami.
- Wiktor? Wiktor S.? – pytał kobiecy głos.
Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem znajomą twarz, choć nie potrafiłem skojarzyć do kogo dokładnie należy. Widząc moje zdziwienie, kobieta przedstawiła się:
- To ja Andżelika T. Kopę lat, pamiętasz byliśmy na tym samym roku… Olśniło mnie, tak pamiętałem. Rzeczywiście znaliśmy się z uczelni. Dziewczyna która stała przede mną, była tą samą w której podkochiwałem się, nim poznałem żonę. Nawet mogłem się z nią spotykać, ale zwyciężyła moja nieśmiałość. Przypomniałem sobie, że później poznała ona jakiegoś Włocha, i pojechała z nim do Rzymu czy innego Mediolanu. A teraz, jakieś dziesięć lat później, widzę ją w osiedlowym markecie.
- O kurczę! – Niemal wykrzyknąłem. – Pamiętam, pamiętam! Andżela! – uśmiechnąłem się od ucha do ucha. – Co u Ciebie? I co tu robisz? Myślałem, że siedzisz w tych Włochach – pokusiłem się o suchara.
- Tak! Jak widzisz, to moje Włochy – zaśmiała się, wskazując na koszyk, gdzie na wierzchu leżało Salami.
- Boże kopę lat… Świetnie wyglądasz. Nic się nie zmieniłaś.– Powiedziałem i rzeczywiście, wyglądała obłędnie. Była nadal szczuplutka i bardzo zadbana (w przeciwieństwie do mojej żony, która już nieźle się zaokrągliła). Włosy miała pofarbowane na blond i dość krótko przycięte. Kiedyś, a przynajmniej na studiach nosiła długie i czarne. Delikatne rysy twarzy, tylko gdzieniegdzie pokryły drobne zmarszczki. Pełne czerwone usta, pozostały uśmiechnięte. Wyglądała w sumie, jakby nadal miała dwadzieścia kilka lat. Ubrana była w czarną zapinaną bluzkę, z dość dużym dekoltem, odsłaniającym jędrne, trójkątne piersi. Przy boku miała niewielką, acz gustowną, czerwoną torebkę.
- Dzięki, widzisz przyjechałam do mamy. I popatrz na kogo trafiłam….
- Hmmm na pyszne salami – znowu wypaliłem żartem.
- Haahaha, nic się nie zmieniłeś, zawsze potrafiłeś mnie rozbawić. Opowiadaj co u Ciebie? – odpowiedziała.
- Jak to się mówi, po staremu… Ale wiesz co? – Zapytałem, w sumie sam sobie się dziwiąc, skąd we mnie ten przypływ odwagi – kurczę fajnie byłoby tak pogadać, tylko nie w markecie. Wyobraź sobie, że mam butelkę do zrobienia – wskazałem na mój koszyk.- Może pojedziemy do mnie na kawę i na drinka, i powspominamy? - Zobaczyłem delikatne wahanie na jej twarzy. Nie trwało ono jednak długo.
- Hmmm, wiesz musze zawieźć rzeczy mamie, ale nie jest to coś tak pilnego, więc chętnie! – a jej pełne usta wygięły się wręcz w literkę V. – Tylko jak ja wrócę do domu? – zapytała.
- Mieszkam całkiem niedaleko, a ponadto, obok jest węzeł tramwajowy i przystanek autobusowy. – szybko odpowiedziałem.
- Haha to super- odpowiedziała. Skierowaliśmy się do kas.
Wyszliśmy na parking. Oczywiście musiał się do nas przypałętać jakiś żul, który poprosił o poratowanie. Andżela odpaliła mu 5 zł, więc niemal skakał z radości, życząc nam nagrody w dzieciach. Wpakowałem nasze zakupy do bagażnika, a następnie odpaliłem swoją Toyotę Aygo rocznik 2016 i ruszyliśmy na moje osiedle. Tak nawiasem, nie ma lepszej marki niż Toyota, ten cichy i subtelny silnik, a także lekkości jazdy – Niemcy z tymi swoimi topornymi maszynami nie mają szans. Oczywiście moją radość z prowadzenia auta, jak to zwykle bywa, po drodze zakłócił palant w BMW-u, który próbował wymusić pierwszeństwo….
Nie bałem się zaprosić Andżeliki, bo w mieszkaniu było posprzątane. Kaśka przed wyjazdem wymyła cały dom, tak, że aż się świecił. Miała na tym punkcie pierdolca, w przeciwieństwie do mnie, bo byłem bałaganiarzem. W niewielkim przedpokoju, pomalowanym na beżowo ściągnęliśmy buty. Po lewej, od drzwi wejściowych, mam łazienkę i Andżela postanowiła z niej skorzystać. Ja zaś poszedłem do kuchni, aby przygotować szklanki. Kiedy wróciłem, Andżela siedziała już w salonie. Z torebki wyciągnęła krem do rąk, znanej norweskiej marki, i właśnie smarowała nim dłonie. Nasza rozmowa była wspaniała. Znakomicie rozumieliśmy się. Żartowaliśmy ze starych lat, naszych znajomych, a także profesorów, którzy nas uczyli. Mam niewielki talent do naśladowania i parodiowania głosów, czym rozśmieszałem Andżelę do łez, co rusz przedrzeźniając starego Kowalskiego czy Nowaka.
Nie muszę dodawać, że cały czas popijaliśmy whisky z kolą, i atmosfera stawała się coraz bardziej swobodna. Zaczęły się zwierzenia. Dowiedziałem się, że Andżela rozwiodła się ze swoim Włochem. Zdradził ją najpierw z jakąś nigeryjską studentką – co mu wybaczyła, a później też ze studentem z Polski – czego już mu nie podarowała. Dzieci nie mieli, więc spakowała się i wróciła do Polski. Na razie zaczepiła się u swojej matki.
– Mając taką kobietę… - zamyśliłem się. Alkohol robił swoje, więc powtórzyłem to na głos.
- No widzisz – odpowiedziała smutno Andżela. – Wiesz, ja chyba z nim nigdy nie byłam szczęśliwa. Człowiek jest młody, rzuca się w wir życia, a później szybko wybiera i nagle lądujesz z człowiekiem, który jest Ci totalnie obcy... Ale, żeby nie zasmucać, pochwal się co u tej twojej Kaśki? Ładnie się urządziliście. – Dodała.
Chciałem już powiedzieć, że Kaśka jest grubą suką, która zmarnowała mi życie, ale powiedziałem tylko, że nie najlepiej nam się układa. – Charakterami pasujemy do siebie, jak ogień i woda. – zaśmiałem się.
-Widzisz jak to jest, a wiesz, że mi się zawsze podobałeś. – Ni to wesołym, ni poważnym tonem powiedziała Andżela.
Poczułem przyjemne ukłucie w brzuchu. – Jak ja za tobą szalałem – pomyślałem. Trzeba było się za nią brać, szkoda, że byłem takim kretynem…
- Ty…, wiesz – wymamrotałem, po czym dolałem nam szkockiej do szklanek. W środku czułem napływającą adrenalinę, mój organizm domagał się działania. Przejęcia inicjatywy.
Sięgnąłem dłonią po szklankę, ale zamiast na szkło, powędrowała ona wyżej. Zacząłem gładzić Andżelę po twarzy. Uśmiechnęła się. Nie wiem dlaczego mój kciuk zjechał w kierunku jej ust. Delikatnie krążył wokół nich, bardzo mnie to podnieciło. Poczułem w spodniach, że coś szybko rośnie. Nagle nacisnąłem na wargi, palec napotkał chwilowy opór w postaci zębów, ale Angelika otworzyła usta i zaczęła ssać go. Nie trwało to długo. Wstałem i bez specjalny ceremonii rozsunąłem rozporek. Angelika popatrzyła na mojego naprężonego kutasa. Uśmiechnęła się i powiedziała – uuuu, a co my tu mamy… Nie chciałem jednak, aby cokolwiek mówiła, więc kazałem jej się zamknąć. Nie czekałem na odpowiedź, tylko wepchnąłem penisa, aż po same jaja, do jej gardła. Trzymałem ją za głowę i dociskałem. Czułem ciepło, oraz to że się dławi. Puściłem jej głowę. Krztusiła się, jej twarz była czerwona, a z kącików ust, aż do podbródka ciągnęła się gęsta ślina. – Rozbieraj się i wypinaj dziwko – wydałem kolejną komendę. Poczułem też niewymowną siłę. Mój kutas z podniecenia stał się bordowy. Gdyby mógł to by wystrzelił, niczym załadowany rewolwer. Angelika posłusznie zaczęła rozpinać bluzkę, nie byłem jednak zadowolony z jej tempa, więc jednym potężnym szarpnięciem rozerwałem ją. Nie czekając aż ściągnie jeansy, złapałem ją za włosy i ściągnąłem z fotela. Ustawiłem ją na podłodze, wypiętą, tak, że jej głowa leżała na dywanie, a tyłek był wysoko w górze. -Weź mnie – zajęczała. Szybko uporałem się z jej spodniami, po prostu zsuwając je. Moim oczom ukazał się jej jędrny, okrągły tyłek, oraz ciemny odbyt. Zawsze chciałem spróbować rimmingu. Moja żona nigdy by się jednak na to nie zgodziła. Teraz nie miałem jednak żadnych oporów. Mój język wchodził w jej dupę, natomiast palce pieściły cipę. Ależ była mokra! Soki spływały po jej udach. W ustach czułem ciepło jej brudnej dziurki, oraz specyficzny nieco gorzkawy posmak. Kiedy znudziło mi się lizanie, przeszedłem do rzeczy. Już miałem wepchnąć kutasa do jej wilgotnej krainy, ale zobaczyłem na stoliku jej krem do rąk. Sporą jego ilość wycisnąłem z tubki na dłoń, po czym roztarłem go na jej dupie. Wystraszyła się i machnęła ręką, ale ja to zignorowałem. Uderzyłem ją potężnym klapsem w wypięty tyłek. – Lubisz to dziwko! – krzyknąłem – Zaraz zerżnę Cię w dupę! Mówiąc to mój palec był już w środku, i rozszerzał ścianki odbytu. – Kto jest moją dziwką? – Zapytałem przez zaciśnięte z podniecenia zęby. – Poproś kurwo żebym w Ciebie wszedł. Poproś! – Krzyknąłem. – Aaaa, proszę – wydyszała. Nie czekałem na więcej. Mój kutas wbił się w nią i zacząłem ją penetrować. – Głupia kurwa – warczałem przy tym. – Powtórz – rozkazywałem, a ona posłusznie to robiła. Pierwszy raz pakowałem kogoś analnie i bardzo mi się to podobało. Kiedy wysuwałem kutasa, widziałem, że jest umazany w kale i w kremie. Nic, a nic mi to nie przeszkadzało. Wprost przeciwnie nakręcało mnie, do rzucania wyzwisk. – Ty jebana szmato, upierdoliłaś mi kutasa, będziesz go czyścić i lizać. – Ty brudna dziwko zajeżdżę Cię. – Tak do niej mówiłem, a ona jęczała i przepraszała mnie. Jebałem ją, jakbym dymał te wszystkie zmarnowane lata, zmarnowane przez nieśmiałość, przez niewykorzystane okazje, przez nudną pracę, wreszcie przez moją żonę Kaśkę… Darłem się i wyłem z podniecenia. Głos Andżeliki wtórował mi w tym. Nigdy wcześniej, ani później nie czułem już podobnej rozkoszy. Trwało to dobre kilka minut, aż poczułem, że dochodzę. Postanowiłem, że spuszczę jej się na twarz. Wyciągnąłem więc szybko mój sprzęt i nie czekając na jej reakcję, obróciłem ją na plecy, a następnie usiadłem dupą na jej delikatnej twarzy. Poczułem, że liże mój odbyt. Ciepły i wilgotny język jeździł dookoła mojej dziury. Nie wytrzymałem już długo, podniosłem tyłek i trysnąłem na jej włosy i czoło. Angelika patrząc na mnie rozmarzonym wzrokiem, zaczęła powoli zgarniać moją spermę, a następnie ją zlizywać ze swojej dłoni.
Leżeliśmy obok siebie na podłodze. Stykaliśmy się jedynie spoconymi ramionami. Nagle Angelika wstała i pobiegła do łazienki. Nie zamykała nawet drzwi, więc widziałem, jak siada na sedesie i się wypróżnia. Kiedy skończyła, wskoczyła pod prysznic. Ja zaś dalej wypoczywałem, czułem się jakbym był panem świata, a po moich policzkach spływały grube łzy…
Szukasz partnera na seks? Zarejestruj się ZA DARMO na portalu erotycznym i poznaj kogoś już dziś!