Przygoda nad jeziorem
2.lipiec 2019Wakacje z siostrą i jej chłopakiem nie były najlepszym pomysłem. Już drugi dzień siedziała ze smętną miną i nie miała pojęcia co ze sobą zrobić. Karin i Dave cieszyli się sobą, korzystali z uroków natury.
Domek nad jeziorem był ich pomysłem. Z dala od ludzi, cisza i spokój. Jednak jej to niekoniecznie odpowiadało. Las, wilgoć, robactwo, problem z dostępnością do Internetu. Nie wiedziała, jak udało im się ją namówić do tego wyjazdu. Może dlatego, że wolała to, niż siedzenie w domu i słuchanie smęcenia matki, że nigdzie nie wychodzi, izoluje się od ludzi. Westchnęła, zdając sobie sprawę, że niedługo ma do nich dołączyć brat Davea, Mike. Mieli siedzieć w tej głuszy we czwórkę, jednak Mike miał kilka spraw do załatwienia, więc miał dołączyć później. Nawet go nie znała, nie miała pojęcia, jak wygląda, choć Karin i Dave byli ze sobą ponad rok. Zaśmiała się gorzko, gdy dotarło do niej, że matka ma jednak trochę racji. Izolowała się, to fakt. Ale miała powód.
- Nora!
Odwróciła się, słysząc swoje imię. Oto wróciły gołąbeczki.
- Masz moją czekoladę? – zapytała, powoli mieszając kawę w kubku.
- Następnym razem sama idziesz do sklepu. – Karin rzuciła jej słodką przekąskę. – To dwa kilometry stąd!
- Cóż, to nie ja wybrałam to zadupie. Spędziłaś czas ze swoim kochasiem, więc nie narzekaj – uznała, machając siostrze łyżeczką przed nosem.
- Kobieto z sercem z lodu, bądź łaskawa zrobić śniadanie – odezwał się Dave, stawiając przed nią siatkę z zakupami.
- Zapomnij, leniwa klucho. Ja już mam swoje śniadanie – odparła ze złośliwym uśmieszkiem, pokazując im kubek z kawą.
- Wredna małpa… - mruknął pod nosem.
- Debil… - szepnęła.
- Możecie przestać? – Karin zmierzyła ich posępnym wzrokiem.
- To nie ja zaczynam, lepiej go wychowaj – odrzekła, przeczesując swoje długie blond włosy.
- Mike dziś przyjedzie – rzucił po chwili.
- Super… - odparła z nikłym entuzjazmem.
- Nie cieszysz się? Będziesz miała towarzysza! I wiesz co ci powiem w tajemnicy? – Spojrzał na nią rozbawionym wzrokiem. – Jest wolny!
- Jeśli jest tak tamo wkurwiający jak ty – nie bała się przeklinać, choć napotkała zbulwersowane spojrzenie siostry – to wątpię, abyśmy się polubili.
- Lubi takie wyszczekane…
- Dave! – Karin ostro mu przerwała. – Rusz się i umyj warzywa.
Posłusznie wykonał polecenie i oddalił się od sióstr.
- Mike ma dwadzieścia sześć lat, wcześniej ci nic o nim nie mówiłam, nie chcę żebyś doznała zawału, kiedy się zjawi.
- Jest aż tak straszny?
- Nie – zaśmiała się. – Chodziło mi o to, żebyś nie uznała go za obcego faceta. To blondyn o niebieskich oczach, jest nieco niższy od Davea, ale całkiem przystojny.
- Kto jest przystojny?
Usłyszały jego głos i zaśmiały się cicho.
- Nieważne, myj warzywa – odparła Karin.
- Dobra, w takim razie mam wypatrywać niebieskookiego blondyna. Zapowiada się ciekawy dzień… Co dziś robicie?
- Idziemy popływać.
- Ja stąd się nie ruszam, także spokojnie.
- W porządku. W razie czego, wiesz gdzie nas szukać.
Jasne, akurat będę – pomyślała – będziecie tak zajęci sobą, że nie ośmieliłabym się.
Doskonale wiedziała, dlaczego tak często wychodzą. Ściany między pokojami są bardzo cienkie i chyba mają na tyle uszanowania, że nie chcą aby ich słyszała, za co bym im dozgonnie wdzięczna. Jakoś nie przekonywała jej perspektywa wysłuchiwania jęków rozkoszy za ścianą przez pół nocy.
- Kurwa! – zaklęła, walcząc z ładowarką. To cholerstwo postanowiło się zepsuć. – Co za pierdolony kabel!
Jeszcze kilka razy spróbowała, ale z marnym skutkiem. Nie dość nie musiała wdrapać się na kanapę, to jeszcze wykonać jakieś gimnastyczne wygibasy, aby dosięgnąć kontaktu, to jeszcze teraz się okazało, że na marne.
- Pieprzony Iphone! – warknęła wściekła, mając ochotę rozbić telefon o podłogę.
Nie mogła nawet pożyczyć od nikogo ładowarki, bo tylko ona była tutaj jakże szczęśliwą posiadaczką magicznego telefonu, do którego nie pasował uniwersalny kabel.
Od pięciu minut stał i się na nią gapił, jak urzeczony. Kim była? I co tutaj robiła? Wszedł do domku, który rzekomo miał należeć do jego brata i jego dziewczyny, ale to dziewczę, które tu zastał, nie było żadnym z nich. Te długie, proste pasma blond włosów, opadające na szczupłe, co ważne, odkryte ramiona przykuły jego uwagę. Wspięła się na kanapę, wypinając swój zgrabny tyłeczek w jego stronę i zaczęła mocować się z ładowarką. Chciał ujawnić się wcześniej, ale jej ruchy go zafascynowały. Miał ochotę rzucić torby, podejść do niej i przyciągnąć to powabne ciałko do siebie. Otrząsnął się jednak i zapytał:
- Wszystko w porządku?
Podskoczyła, słysząc jego głos. Momentalnie się odwróciła i napotkał spojrzenie jej zielonych oczu, szeroko otworzonych ze zdziwienia.
- Kim… - urwała, widząc blond włosy i niebieskie oczy przybysza. – Brat Dawida? Mike?
- Tak – odparł powoli, nie wiedząc, skąd go zna.
- Jestem Nora, siostra Karin. Wspominali, że przyjedziesz.
- Siostra? Nie wiedziałem, że Karin ma siostrę.
Nie zdziwiło jej to. Nikt jej nie zauważał, to Karin był tą świecącą gwiazdką.
- Nie powiedzieli ci, że tu będę?
- Nie.
Co za cholerne kanalie. Bardzo zabawny żarcik.
- No cóż, pogadam sobie z nimi jak wrócą. Jak na razie poszli się… - urwała na moment, powstrzymując się, aby nie użyć słowa „ruchać” – kąpać.
- Ach tak – odparł, rozumiejąc, co miała oznaczać ta pauza. – Wracając, do mojego pytania, wszystko gra? Coś nie tak z twoim telefonem?
- Chyba kupą złomu. To cholerstwo się zepsuło. – Pokazała mu ładowarkę. – I nijak nie naładuję telefonu. Świetnie, po prostu super.
- Wiesz, jak ładnie mnie poprosisz, to pożyczę ci ładowarkę. – Wyszczerzył się.
- Masz Iphonea? – Jej oczy zabłysły promykiem nadziei.
- Owszem i w przeciwieństwie do ciebie młoda damo, szanuję ten telefon.
- Po pierwsze, jaka młoda damo? Po drugie, to szajs, nie telefon.
- Młoda, bo nie wierzę w to że masz więcej niż dwadzieścia lat, może i nawet mniej. Po drugie, to świetny telefon.
- Tak się składa, że jestem od ciebie cztery lata młodsza, nie sześć, czy siedem, jak sugerujesz.
- Skąd wiesz ile mam lat? – Jego oczy się zawęziły.
- To już moja sprawa – odparła z diabelskim uśmieszkiem. – To jak będzie z tą ładowarką?
- Nie ma nic za darmo.
- Więc?
- Pocałuj mnie.
- Co? – zająknęła się z wrażenia.
- Pocałuj mnie – powtórzył.
Cóż za bezpośredniość.
- Nie ma mowy!
- W takim razie zapomnij o ładowarce – pochylił się niebezpiecznie blisko – mała.
Poczuła rumieńce na policzkach. Te oczy... wydawałoby się, że mogłyby ją zmusić do wszystkiego. Szybko się otrząsnęła i chciała się odsunąć, lecz stanowczo przytrzymał ją w miejscu. Rozchyliła usta, aby zaprotestować, ale nie mogła wydobyć z siebie głosu.
- Masz takie seksowne usta… - mruknął niskim głosem. – Tyłeczek też niczego sobie. – Złapał ją za pośladki, przyciskając jej szczupłe ciało do siebie.
- Dopiero co się poznaliśmy, a ty już mnie obmacujesz?
- Nie protestujesz.
Znów się zarumieniła, gdy to do niej dotarło. Jednak nie czuła przy nim tego, że jest obcy. Nie wiedziała, jak to się działo, ale miała wrażenie, że zna go szmat czasu.
- Wiesz, chyba jednak chcę tę ładowarkę… - odparła delikatnie muskając wargami jego usta.
- To miał być pocałunek? – obruszył się.
Nim zdążyła odpowiedzieć, rzucił ją na kanapę, wsunął kolano pomiędzy jej uda i przytrzymał jej ręce nad głową. Widział na jej twarzy strach, ustępujący miejsca zaciekawieniu i pożądaniu. Nie bała się go. Łapczywie wpił się w jej usta, od razu wsuwając język do jej wnętrza. Puścił jej ręce i przeniósł je na brzuch Nory. Wsunął dłonie pod bluzkę i zahaczył palcem i krawędź stanika. Czuł, jak szybko bije jej serce, czuł jak zaciska uda na jego kolanie, czuł, jak odwzajemnia jego pocałunki. Wdarł się pod spód stanika tak brutalnie, że niemal go rozerwał. Czując ciepło bijące od nagiej skóry, zacisnął palce na piersi. Jęknęła cicho, czując jego silne dłonie na swoim ciele. Z jej gardła wydobyło się westchnienie, gdy zaczął pieścić sutek. Nim się obejrzała, zdjął z niej koszulkę i stanik. Przyssał się do jednej piersi, a drugą wciąż drażnił palcami. Poruszyła się niespokojnie, chcąc więcej.
- Podoba się? – wysapał nad jej uchem.
- Tak – nie wahała się, była pewna.
- Chcesz więcej?
- Chcę, zrób to.
Uśmiechnął się zwycięsko i zaczął się rozbierać. Po chwili był już zupełnie nagi, prezentując się w pełnej okazałości. Był hojnie obdarzony przez naturę, to musiała mu przyznać. Jak zahipnotyzowana wodziła wzrokiem za jego penisem w pełnym wzwodzie. Sama pozbyła się swoich spodni i majtek w koronkę. Zbliżył się do niej i ułożył ją na kanapie. Całując ą po szyi, jednocześnie zaczął delikatnie masować ją po kwintesencji kobiecości. Najpierw sprawił, że drżała z rozkoszy, odnajdując czuły punkt i nieprzerwanie go drażnić. Była gotowa, mokra i chętna.
- Chcę cię posmakować – mruknął.
Zszedł niżej i zaczął zlizywać soczki wylewające się ze szparki. Jego język zataczał kręgi, aż w końcu wdarł się do środka. Wygięła się w łuk, przeżywając pierwszy orgazm. Widząc, że już doszła, jego usta znalazły się na brzuchu dziewczyny i pięły się ku górze. Zawisł nad nią i powiedział:
- Dotknij go.
Wykonała jego polecenie. Czuła, jak twardnieje, robi się jeszcze sztywniejszy i większy. Miała ochotę objąć go ustami, ale miał inne plany. Rozszerzył jej nogi i wdarł się w nią bez ostrzeżenia. Zabrakło jej tchu. Czuła go w sobie, był taki wielki i twardy. Nie mogła się powstrzymać od jęków. Każde jego pchnięcie sprawiało jej olbrzymią rozkosz. Poruszał się rytmicznie, szybko i mocno, jak lubiła. Chwyciła go za włosy i przyciągnęła go do siebie, chcąc poczuć jego muskulaturę. Rżnął ją jak swoją dziwkę, a jej to odpowiadało.
- Mocniej! – wyjęczała w kolejnych spazmach rozkoszy.
Spełnił jej prośbę, uderzając jądrami o jej pośladki z zabójczą prędkością. Zaczęła już powoli opadać z sił, po chwili poczuła jednak, jak wystrzelił w nią ładunek spermy. Jęknął spełniony i opadł na nią.
- Jeśli się podobało, to wiesz gdzie mnie szukać – odezwał się po chwili, wstał, zebrał swoje rzeczy, rzucił jej ładowarkę i udał się na górę.
Szukasz kogoś na stałę lub na wakacyjny seks? W takim razie zarejestruj się ZA DARMO na naszym portalu randkowym i umów się na pierwsze spotkanie już dziś!